To był mój drugi wyjazd na Europejskie Spotkanie Młodych. Rok temu byłam w Bazylei i po wszystkich doświadczeniach, jakie tam przeżyłam postanowiłam w tym roku odwiedzić również Madryt. Cała nasza dziesięcioosobowa grupa wraz z s. Anną i ks. Sławkiem wyleciała 27 grudnia z Warszawy do Madrytu. Pierwszą noc spędziliśmy u bardzo gościnnych ojców Paulistów, którzy zaprosili nas pod swój dach. W czasie wyjazdu mieliśmy czas na zwiedzanie Madrytu. O tej porze roku, choć mogłoby się wydawać, że trzeba się przygotować na mrozy, Hiszpania zachwyciła nas cudownym słońcem i wysokimi temperaturami. Oczywiście korzystaliśmy z przepięknej pogody i odwiedziliśmy mnóstwo ciekawych zakątków Madrytu.
W czasie wyjazdu doświadczyliśmy ludzkiej gościnności, o której mówiliśmy też podczas rozważań na modlitwach. Zostaliśmy przyjęci niezwykle ciepło, co otworzyło serca i pomogło się zjednoczyć. Na spotkaniu mieliśmy okazje poznać mnóstwo inspirujących osób z całego świata i nawiązać nowe przyjaźnie. Bardzo rozwijające były rozmowy o wierze z przedstawicielami różnych odłamów chrześcijaństwa. Ponad wszystkimi dzielącymi nas różnicami można było nawiązać nić porozumienia, co było niezwykłą szansą, aby nauczyć się szacunku dla ludzi o odmiennych poglądach. Podczas wspólnych modlitw poczuliśmy ducha prawdziwej wspólnoty chrześcijańskiej oraz jedność. Każda rozmowa, każde wydarzenie i każdy człowiek był ogromnym źródłem radości i dowodem Bożej opieki i troski. Szukałam Pana Boga i znalazłam Go we wszystkim. Beata
Zamieszanie.
Włączam telewizję i słyszę informację o tym, co dzieje się w świecie. Przyjmuję ją i układam sobie w myślach. Potem zmieniam kanał i słyszę o tym samym zdarzeniu, ale muszę moje zdanie zmienić, bo to, co słyszę jest „inne” od wiadomości, którą usłyszałam wcześniej. Już nie wiem, co myśleć, więc postanawiam poczekać na przebieg sytuacji. Następnego dnia niestety treść podanego ”newsa” zostaje najpierw poddana w wątpliwość a potem odwołana. Słucham radio, czytam neta i widzę, to samo zamieszanie i niezdecydowanie. Przychodzi mi do głowy pytanie: „Komu tu wierzyć? Co tu jest prawdą a co nie? Czy istnieje obiektywna prawda? Co mam myśleć?”
Gdzie ta prawda?
Przychodzi mi do głowy, że jednak jest Ktoś, kto powiedział o sobie „Ja jestem Prawdą” (J 14,6).
Właśnie, Jezus przyszedł na świat, po to, aby powiedzieć mnie, Tobie prawdę o Bogu Ojcu.
Zatem to jest najważniejsze. Czyli co? Prawda o tym, że jesteś umiłowaną córką Boga Ojca, nie mniej umiłowaną niż Jezus Chrystus. Jesteś piękna, dobra, prawdziwa, wolna, bo stworzył cię Bóg wszechmocny, który daje to, co najlepsze. To oznacza, że jesteś umiłowanym synem Boga Ojca, silnym, dzielnym i odważnym, bo dał ci życie Bóg, który może wszystko. Stworzył Cię na swój obraz i podobieństwo, czyli dał ci „coś” z Siebie, czego nikt i nic nie jest ci w stanie odebrać. To jest twoja wartość i to stanowi twoją godność! Co za radość w sercu!
Pozwól się odkłamywać!
Czasem jednak przychodzą dni, w których ta prawda o nas samych zostaje wypaczona. Przestajemy dobrze myśleć o sobie, zaczynamy niedowierzać, zniechęcać się, krytykować. To normalne, bo jesteśmy skażeni grzechem. O tym też pomyślał dobry Bóg, nasz Ojciec. Dał nam Jezusa, swego Syna, aby odkupił nas od kłamstwa, którego autorem jest sam szatan. Jezus przeszedł właśnie po to, aby powiedzieć ci o Ojcu, o tym, kim On dla ciebie jest a ty dla Niego. Kiedy zatem przychodzi ci narzekać, źle myśleć o sobie, albo o innych, kiedy ogarnia cię pesymizm zwróć się do Jezusa, który jest Prawdą. Porozmawiaj z Nim, jak z Bratem. On przypomni ci jak bardzo Bóg cię kocha i potrzebuje, nawet z twoimi słabościami.
s. Alicja Świerczek AP