Czy dziś modlitwa może być atrakcyjna? Czy da się zachęcić młodych ludzi do kontaktu z Bogiem? Czy możliwe jest porozumienie ponad podziałami? Czy można modlić się wspólnie z tymi, którzy wierzą inaczej? Otóż tak, można! Dowodem na to są coroczne Europejskie Spotkania Młodych organizowane przez wspólnotę braci z Taizé.

W tym roku spotkanie odbyło się w Madrycie – tradycyjnie w okresie świąteczno-noworocznym. Tysiące młodych ludzi ze Starego Kontynentu, a także z innych zakątków świata przybyło do stolicy Hiszpanii w przekonaniu, że jedność w różnorodności nie jest mrzonką, lecz ambitnym celem możliwym do zrealizowania. Wśród nich byłem również i ja – było to moje pierwsze doświadczenie z Taizé.

GOŚCINNOŚĆ

Pięknym zwyczajem związanym ze spotkaniem jest zakwaterowanie pielgrzymów u miejscowych rodzin. Jest to czysty przykład gościnności (a właśnie refleksja nad gościnnością była w centrum tegorocznych konferencji brata Aloise’a). Ja, wraz z dwoma innymi osobami, mieszkałem u rodziny na obrzeżach Madrytu. Było to dla mnie niesamowite doświadczenie – wchodzi się w życie ludzi, którzy cię wcale nie znają i pochodzą z zupełnie innej części kontynentu, a mimo to traktują cię jak członka swojej rodziny – przygotowują posiłki, udostępniają wygodne łóżka (często kosztem konieczności przeniesienia się do salonu), zapewniają możliwość kąpieli. Nie oczekują nic w zamian. Bezinteresowność i gościnność.

Mimo że nie mieliśmy zbyt wiele czasu na rozmowę z tymi, którzy nas gościli, zdążyliśmy poczuć się częścią ich życia rodzinnego. Codziennie rano, zanim wyszliśmy na modlitwę, a potem na zwiedzanie miasta, czekała na nas kawa i coś słodkiego (gdyż w Hiszpanii podobnie jak we Włoszech śniadania jada się na słodko). Wieczorem zaś przygotowywali dla nas przepyszne kolacje z dwóch dań. Nie musieli tego robić, wypływało to z ich dobrej woli. Najpiękniejsze było to, że w żadnym razie nie czuliśmy się dla nich ciężarem – tak jakby obecność innych była w tym domu czymś naturalnym.

Nie mogę nie wspomnieć o wybornym obiedzie noworocznym, który przygotowali dla nas przed odjazdem. Na stole królowała paella – tradycyjne hiszpańskie danie na bazie ryżu z owocami morza, mięsem i warzywami. Następnie podano pieczone jagnię w sosie własnym, a jako zwieńczenie – morele z lodami i kawę! Nic dziwnego, że po powrocie do Polski trochę mi się przytyło…

Na pożegnanie wymieniliśmy się prezentami. Nasi gospodarze zapewnili nas, że od teraz ich dom jest też naszym domem, a więc drzwi zawsze będą dla nas otwarte.

REFLEKSJA

Mimo napiętego planu dnia Europejskie Spotkanie Młodzieży było dobrą okazją do przemyśleń. Niesamowitym doświadczeniem było dla mnie spotkaniu tak wielu młodych osób różnych wyznań i narodowości, którzy są w stanie stworzyć wspólnotę i porozumieć się (nawet nie znając języków obcych). Jest to dowód na to, że w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy podobni – i choć żyjemy w różnych środowiskach, mamy różne poglądy i odmienne praktyki religijne, nie zwalnia nas to z obowiązku dialogu. Tym, kto łączy te wszystkie osoby, jest Jezus, który przecież tak bardzo pragnie, abyśmy tutaj na ziemi stanowili jedno. Te spotkania są konkretnym krokiem w tym kierunku.

Niezwykłe jest też to, że w zapełnionej tysiącami osób sali potrafi zapanować krystaliczna cisza podczas wspólnej modlitwy. Niech ci, którzy przywykli już do narzekania i skazywania na straty młodych ludzi, zobaczą, że z nami nie jest jeszcze tak źle, jak myślą.

Najważniejsze jednak, że ci, którzy żyją duchowością Taize, nie zatrzymują się tylko na słowach, ale czynią świat wokół nich lepszym. Na spotkaniu polskich pielgrzymów można było wysłuchać kilku takich historii: dziewczyny po szkole teatralnej, która pracuje z osobami niepełnosprawnymi, przygotowując spektakl teatralny czy chłopaka, który od kilku lat razem z całą swoją rodziną spędza Boże Narodzenie z bezdomnymi.

HISZPANIA

Będąc w Madrycie, nie mogłem zrezygnować ze zwiedzania. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest ogromna pogoda ducha Hiszpanów, ich życzliwość i otwartość. Nie jest tam niczym dziwnym, że osoba, która jedzie razem z tobą w autobusie, uśmiechnie się do ciebie i przywita. W kościele przed mszą nie panuje niezręczna cisza, lecz ci, którzy przychodzą, witają się ze sobą, rozmawiają, składają życzenia. Po nabożeństwie też nie uciekają od razu do domów, lecz kontynuują rozmowę. Trochę brakuje mi w Polsce takiego podejścia…

Sam Madryt jest przepięknym miastem – szczególnie dzięki swojej architekturze. Mnie najbardziej zapadł w pamięć monumentalny Pałac Królewski utrzymany w barokowym stylu, a także neoklasycystyczna Katedra Matki Bożej Almudena ze swoimi niepowtarzalnymi obrazami i mozaikami. Będąc w tym mieście nie zapomnijcie wstąpić do Muzeum Prado – jednego z największych na świecie – gdzie eksponowane są dzieła takich malarzy jak Goya, Picasso, El Greco, Tintoretto, Bosch czy van der Weyden. Zarezerwujcie sobie minimum trzy godziny!

Nie sposób nie wspomnieć o jedzeniu. W hiszpańskiej kuchni króluje paella, o której już wspominałem. Można przygotowywać ją na setki różnych sposobów, w zależności od tego, jakich dodatków użyjemy. Najważniejszy w procesie jej przyrządzania jest czas. Bardzo przypadły mi też do gustu hiszpańskie słodkości, a szczególnie roscon – ciasto tradycyjnie przygotowywane na święto Trzech Króli w kształcie ogromnego donuta nadziewane pastą z guawy i ozdobione mnóstwem bakalii.

Hiszpanie słyną również z tapas czyli przekąsek, które mogą być podawane na zimno lub gorąco w towarzystwie piwa lub innego alkoholu. Na długo zapamiętam smak idealnie przyrządzonych krewetek z czosnkiem, które podbiły moje podniebienie. Niestety, z ośmiornicą nie było tak kolorowo…

Tym, co dla wielu Polaków było zaskoczeniem, był brak herbaty w hiszpańskich domach. Tego napoju się tam po prostu nie pije. W związku z tym nie potrzeba czajnika, gdyż każdy Hiszpan ma w swoim domu kawiarkę. Na prośbę jednej z sióstr o trochę wrzątku gospodyni podgrzała wodę w mikrofalówce.

Na koniec warto dodać, że Hiszpanie uwielbiają pieczywo. Nie jedzą go jednak tak jak my w postaci kanapek, ale zajadają pomiędzy jednym daniem a drugim. Nie zdziwcie się więc, że zamawiając paellę lub danie z ziemniakami czy z makaronem, dostaniecie świeżo wypieczoną bułkę. Ona nie jest dodatkiem, ona jest dopełnieniem uczty.

Kolejne Europejskie Spotkanie Młodych ku naszej radości odbędzie się we Wrocławiu. To wspaniała wiadomość dla tych, którzy dotychczas nie mogli pozwolić sobie na wyjazd ze względu na zbyt wysokie koszty. Teraz nie będzie wymówek. Ale też nie warto się wykręcać, gdyż te spotkania coś w sobie mają. Jedno mogę wam obiecać – na pewno wrócicie z nich lepsi.

Dominik Kowalczyk