To wezwanie z Litanii Loretańskiej jest mi najbliższe, także z tego powodu, że jako siostra zakonna należę w Rodzinie Św. Pawła do „Instytutu Królowej Apostołów dla Powołań” (tak brzmi pełna nazwa Sióstr Apostolinek).

 

Królowa Apostołów dla mnie to nie Wielka Pani siedząca na tronie i otoczona świątobliwymi Apostołami. Nic z tego! To prosta Kobieta w średnim wieku, mogła mieć wtedy około 45-47 lat, która poprzez swoją miłość, macierzyńskość, dobroć, radość, wiarę gromadzi wokół siebie rozproszonych Apostołów i Uczniów, już w wielki piątek, a potem po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu oczekuje z nimi w Wieczerniku na zesłanie Ducha Świętego.

Nie były to łatwe chwile! Wyobrażam Ja sobie, zbolałą, kiedy odchodzi spod krzyża, a jednak nie skupioną na sobie, lecz zatroskaną o Apostołów, którzy powoli powracają do Wieczernika na świętowanie Szabatu. Byli załamani tym, co się stało, rozczarowani samymi sobą, że odeszli, uciekli, zaparli się Jezusa. Dla niech wszystko się skończyło, ale nie dla Niej! Ona jedna pamiętała, że Jezus nie tylko powiedział, że będzie wydany i zabity, lecz, że trzeciego dnia zmartwychwstanie.

Co opowiadali sobie w tamten niezapomniany Szabat, który był jednocześnie świętem Paschy? Może każdy z Apostołów przypominał, jak spotkał Jezusa, co go w Nim zachwyciło, dlaczego za Nim poszedł. Maryja opowiedział im coś z Jej doświadczenia życia z małym Jezusem. Te wspomnienia chociaż częściowo ukoiły ich ból, osuszyły łzy.

Kiedy po wniebowstąpieniu Chrystusa, jeszcze pełni obaw i wątpliwości, zamknięci w Wieczerniku czekali na dar Ducha, Maryja jednoczyła ich w modlitwie, gromadziła wokół siebie trzy różne grupy: Apostołów, uczniów i krewnych Jezusa oraz kobiety, które za Nim szły z Galilei. Były to trzy różne grupy, którym niestety nie zawsze „było po drodze” ze sobą razem. Maryja potrafiła ich jednak zgromadzić i wprowadzić taki klimat oczekiwania, nadziei, rodzinności, że dzięki Niej stworzyli modlitewną wspólnotę. Być może właśnie wtedy opowiedziała im o zwiastowaniu, dziewiczym poczęciu, narodzinach w Betlejem, ucieczce do Egiptu, o życiu w Nazarecie. Mieli się oni stać ewangelizatorami, więc potrzebowali wiedzieć jak najwięcej o Synu Bożym, Zbawicielu świata!

Królowa Apostołów uczy mnie być matką, siostrą i przyjaciółką dla tych, których Pan powołuje na drogi kapłaństwa i życia konsekrowanego. Uczy mnie dawać im Jezusa, którego poznaję dzięki Niej i z Nią w zasłuchaniu w Słowo Boże i Adorację. Pokazuje mi jak być kobietą wiary i nadziei. Jak być odważną i nigdy nikogo nie „spisywać na straty”. Gdyby Jezus nie przebaczył Apostołom, to ostałby się jedynie Jan, który pozostał wierny do końca… Maryja uczy mnie wierności modlitwie i wprowadzania innych na drogi modlitwy. Uczy mnie zawierzać wszystko Duchowi Świętemu – a tego doświadczyła od momentu zwiastowania. Maryja pokazuje mi wartość wspólnoty, wspólnoty ewangelizującej, głoszącej Jezusa, wychodzącej do innych, nie pozostającej zamkniętej w czterech ścianach. Maryja także uczy mnie przebaczać i innych prowadzić ku pojednaniu. To przy Niej Apostołowie mogli ponownie spojrzeć sobie w oczy z życzliwością a nie z podejrzeniami.

Każda z Was ma swoją małą wspólnotę, wspólnotę rodzinną, zawodową, parafialną. Grupy osób, które potrzebują kobiety ciepłej, rozumiejącej, jednoczącej, godzącej, słuchającej i komunikującej rzeczy ważne. Od Królowej Apostołów możemy się tego uczyć!

I jak tu Jej nie kochać i nie zachwycać się Nią? Powiedzcie same…

Królowo Apostołów, módl się za nami!

 

Ps. Następne z  moich ulubionych  wezwań w Litanii Loretańskiej w następną środę 10 maja 🙂