Adwent, to czas radosnego oczekiwania na Chrystusa. Oczekiwanie to ma trzy, a nawet ośmieliłabym się powiedzieć cztery różne płaszczyzny. Tak, jak mamy cztery tygodnie w Adwencie.
Pierwsza płaszczyzna to oczekiwanie na przyjście Pana przy końcu czasów. Wierzymy, że nadejdzie taki moment, kiedy nastąpi koniec świata, kiedy chwalebny Chrystus przyjdzie powtórnie, aby dokonać sądu nad światem i każdym człowiekiem. I choć nie znamy dnia ani godziny i to, co nieprzewidywalne przeraża nas, to chcemy oczekiwać Jezusa z radością, jako Zbawiciela i Przyjaciela.
Druga płaszczyzna to oczekiwanie na przyjście Chrystusa na końcu życia każdego z nas. Tak, każdy z nas ma taki „osobisty Adwent”, bo przyjdzie dzień kiedy Chrystus wyjdzie nam na spotkanie i będzie to dzień naszej śmierci. I także o tym Adwent liturgiczny nam przypomina, że całe nasze życie to przygotowanie do tego najważniejszego spotkania.
Trzecia płaszczyzna to przygotowanie do Świąt Bożego Narodzenia, podczas których wspominamy pierwsze przyjście Chrystusa na ziemię. A czwarta płaszczyzna? To codzienne przychodzenie Chrystusa do nas, poprzez Słowo, Eucharystię, wydarzenia dnia, spotkane osoby. Adwent jeszcze bardziej uwrażliwia nas na to szczególne spojrzenie wiary, głębsze, bardziej uważne i przenikliwe.
Adwent to czas, kiedy doświadczamy także własnej pustyni: pustki, niedosytu, niemożliwości zaspokojenia tęsknoty i pragnień serca. To czas, dany nam po to, aby pogodzić się coraz bardziej świadomie z faktem, że tak naprawdę nic, co stworzone, ani rzeczy, ani osoby nie wypełnią po brzegi naszego serca, bo ono tęskni za czymś więcej, za Kimś więcej: «Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego: kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?» (Ps 42,2-3).
Adwent to czas odkrywania smaku modlitwy! I tego Wam życzę na te dni!
Już od 27 listopada w zakładce #Trzy słowa o Słowie znajdziecie komentarze do niedzielnej Ewangelii, które pomogą nam jeszcze bardziej wejść w klimat adwentowego oczekiwania.